+1
As.Pe 5 marca 2019 23:15
Dwa tygodnie urlopu, budżet ok. 5 000 PLN na osobę, trochę chęci do przygotowania wszystkiego i lecimy na Filipiny.



Kilka miesięcy po intensywnej podróży po Chile, Boliwi i Peru przyszedł czas na chill na dwóch wyspach na Filipinach. Wybraliśmy Cebu i Palawan tydzień jedna wyspa, tydzień druga. Wybraliśmy tanie loty liniami AirChina przez Pekin i loty między wyspami AirAsia i Cebu Pacific.





Zdecydowaliśmy się na lot przez Pekin ponieważ dzięki kilkunastogodzinnej przesiadce mogliśmy w pierwszą stronę zwiedzić centrum miasta, zjeść kaczkę po pekińsku, a w drodze powrotnej wybrać się na Mur Chiński. Nie jestem fanką wielkich miast, ale taka przesiadka jest zawsze dobrą okazją do zobaczenia i spróbowania czegoś nowego.



Dzień 1-2
Prosto z Pekinu przylatujemy do Manili. Nocujemy w hostelu oddalonym 15min od lotniska więc idziemy do niego pieszo - Alicia Apartament (144zł / 2os.) Pobyt w Manili traktujemy jako transfer, więc już na drugi dzień lecimy do Dumaguete (linie Cebu Pacific). Generalnie loty między wyspami mają często opóźnienia więc my też czekaliśmy (szczerze to nasze prawdopodobieństwo wyniosło 100% - od 20 min po prawie 2 godzin). Lotnisko w Damaguete jest bardzo „podstawowe”, natomiast przy wyjściu czekają tuk-tuki i taksówki – od koloru do wyboru.

Bierzemy tuk-tuka (60 php) i jedziemy do portu Sibulan Port.

Dalej promem (65php / os) płyniemy na wyspę Cebu, gdzie czeka już autobus do miasta Cebu – autobusy na Cebu zatrzymują się w dowolnym miejscu i kursują bardzo często (nie ma rozkładu ale będzie to co jakieś 20min – wystarczy go zatrzymać machając ręką)

Wysiadamy pod hostelem Germaroze (polecam bardzo) i zaczynamy swoją przygodę na Filipinach.

Dzień 3
Pierwsze co robimy to wypożyczamy skuter (60zł / dzień) – w okolicy były dwie wypożyczalnie – my wybraliśmy niepozorną wypożyczalnie na Aragones St. (Oslob).



I ruszamy na Tumalog Falls – wejście 20 php / os.





I na południe wyspy w okolice Liloan zahaczając o kamienistą plaże przy Baluarte Watchtower.





Dzień 4
Drugiego dnia z samego rana jedziemy pływać z rekinami wielorybimi – na mapie Oslob Whale Shark Watching (1000php / 1os).



Całość wygląda tak:
Przyjeżdża się rano (nie umawiamy się na konkretną godzinę), płacimy, przechodzimy informacyjne szkolenie i dostajemy sprzęt – kamizelkę, maskę z rurką jeśli nie mamy swoich, zostajemy przydzieleni do łódki i czekamy na swoją kolej. Potem zgarniają nas na łódkę i wypływamy – całość jest dosyć chaotyczna, jest bardzo dużo ludzi i lekki pospiech, ale jak już tylko wskakujemy do wody zapominamy o wszystkim bo pojawiają się one ….









Resztę dnia znów spędzamy na skuterze jeżdżąc po okolicy i pływając w morzu do którego mamy zejście z hotelu. Widoki z tarasu hostelu:





Dzień 5
Następnie przenosimy się trochę na północ wyspy do miejscowości Moalboal. Łapiemy wspomniany wcześniej autobus, który podwozi nas pod hotel Mangrove ECO Resort – niestety, ale wybór hoteli w tej okolicy jest bardzo słaby stąd wyboru nie ma za wielkiego. Obsługa hotelu pomaga nam wynająć skuter i znów jeździmy gdzie tylko się da lub pływamy w morzu – hotel ma swoje zejście do wody.

Dzień 6
Tego dnia ruszamy na Casino Peak, bez problemu dojechaliśmy tam skuterem. Zostawiliśmy go na początku szlaku i wchodzimy na szczyt (wchodzi się 15 minut, nikogo też nie było w tym czasie na górze, ani po drodze – także jak najbardziej polecam).





Po południu wybraliśmy się na plaże Tingko Beach - plaża lokalna więc byliśmy jedynymi turystami. Dodatkowo na samym końcu plaży można wypożyczyć łódkę i podpłynąć pod „rafę” – tak zachęcają nas lokalni bo jak się okazuje pływanie nad rafą jest zabronione stąd pływamy w sąsiedztwie rafy. Za łódkę zapłaciliśmy 50zł za 1h – przepłaciliśmy, ale całość nawet nam się podobała (widzieliśmy żółwia i trochę rafy).

Dzień 7
Kolejnego dnia zaplanowaliśmy Kawasan Falls (ok. 80zł/os – 3/4h). Dzień wcześniej mailowo pisałam z biurem Kawasan Canyoneering (kawasancanyoneering.com.ph), umówiliśmy się na konkretną godzinę i czekał na nas młody chłopak, który przeprowadził nas przez kanion. Także fajnie, bo byliśmy 2 osobową grupą z bardzo indywidualnym traktowaniem. Patrząc na innych przeszliśmy kanion dosyć sprawnie i szybko, zaliczyliśmy wszystkie skoki do wody, a nasz instruktor co chwile robił nam zdjęcia i kręcił filmy naszą kamerką).



Na kanion dostajemy kamizelkę, kaski, batona i butelkę wody. Obowiązkowo trzeba mieć buty do wody (lub adidasy – jak nasz przewodnik), wszystko zostawia się w biurze. Dodatkowo po powrocie dostajemy ciepły obiad – cena całości ok. 90zł / os.
Przejście kanionem polega na kilku skokach do wody (5,9,12 i ostatni 15m), pływaniu z nurtem wody, chodzeniu po skałach itd.







Na miejsce przyjechaliśmy naszym wynajętym skuterem – droga dobrej jakości i szybka do pokonania, tylko należy dobrze pilnować nawigacji (w pierwszą stronę przez naszą nieuwagę trochę pobłądziliśmy)



Generalnie ta okolica wydała mi się bardziej turystyczna, ale i chyba ładniejsza niż strona wschodnia, dlatego mogłabym tam wrócić :)

Dzień 8
Ostatni dzień na Cebu.
Znów łapiemuy autobus i jedziemy 6 h do centrum Cebu, stamtąd taksówką na lotnisko. Kolejny lot Cebu – PuertoProncessa.

na Cebu polecam:
- nocleg Germaroze
- wszystkie wspomniane atrakcje: Tumalog Falls, Whale Shark Watching, Casino Peak i Kawasan Canyoneering
- wynajęcie skutera !!! obowiązkowo – freedom :D

Nie polecam:
- niestety, ale nie mogę polecić żadnego jedzenia (pod tym względem Filipiny są straszne) od pieczywa (tylko słodkie bułki), brak ryb, owoców morza – w ogóle jakichkolwiek owoców i warzyw po gumiaste i nieprzyprawione mięsa.

Cześć druga: Palawan
Lądujemy w Puesrto Princessa – lot standardowo opóźniony i bierzemy busik do El Nido (40zł / 1 os).
Niestety, ale droga jest koszmarnie długa (5-6h) i niewygodna – po drodze jeden postrój na obiad.
Późnym wieczorem docieramy do naszego noclegu La Salangane Hotel– pokój z widokiem na zatokę. Choć nocleg nie był jakiś super to lokalizacja i widok na zatokę z pokoju powiedzmy rekompensowały nam jakość.





W hostelu też zamówiliśmy 3 wycieczki Island Hopping – generalnie biur podróży jest chyba tam więcej niż restauracji.

Dzień 9
Ponieważ miasteczko jest tak małe, że obeszliśmy je całe wieczorem po przylocie i że nie jest w ogóle ładne postanowiliśmy wynająć kajak i popłyną na najbliższą wyspę Cadlao Island. Zatrzymaliśmy się na Paradise Beach, Pasandigan Cove i Ubugon Cave. Oczywiście wzięliśmy ze sobą jedzenie i wodę i tak spędziliśmy w sumie cały dzień – najlepszy dzień na Palawanie.





Wieczorem tuk-tukiem podjechaliśmy na zachód słońca na Marimegmeg Beach – myślę, że pozycja obowiązkowa :)





Dzień 10
Zaczynamy nasz Island hopping: Wyciecka A – 80zł / os

Program:
- 7 commando Beach





- Small i Big Lagoon (dodatkowo trzeba zapłacić za wypożyczenie kajaku na jednej i drugiej lagunie żeby się do niej dostać) + tłoczno od kajaków



- hidden cave z plażą



Generalni jak każdego następnego dnia te wycieczki są bardzo oblegane, jest tłoczno i komercyjnie.



Gdybym wiedziała, że aż tak to wygląda to raczej nie zdecydowałabym się na El Nido w tej wersji. Dzisiaj w El Nido powtórzyłabym wycieczkę kajakiem i wykupiłabym jedną wycieczkę indywidualną w miejsca w które ja chce – wtedy uda się uniknąć tłumów.

Dzień 11
Wycieckza B (90zł / os)

- Skane Island





- Pinagbuyutab Island z plażowaniem






Dzień 12
Wycieczka C (95zł / os)
-plaże i snokreking
Wejście na tą atrakcję (ta kopuła – Matinloc Shrine) dodatkowo płatne, ale nie warto bo w miejscu gdzie zatrzymała się łódka była najlepsza rafa jaką widzieliśmy na Filipinach 



I najładniejszy kolor wody jaki w życiu widziałam:



Wycieczka C była chyba najbardziej ciekawa spośród tych trzech – choć dalej bardzo komercyjna i tłoczna to jednak było na niej najwięcej snorkelingu (z najładniejszą rafą, od kolorowych Nemo po ławice ryb)

Dzień 13
Ostatni dzień znów spędzamy w drodze
Po pierwsze tuk tukiem jedziemy na dworzec autobusowy
Po drugie łapiemy busik na lotnisko w Puerto Princessa (nie polecam kupowania biletu wcześniej, my niestety kupiliśmy w jednym z wielu biur podróży w centrum El Nido i nie doczekaliśmy się na wykupiony przejazd. W skutek czego musieliśmy kupić jeszcze jeden bilet – tak naprawdę podczas 2 tyg. na Filipinach był to jedyny moment w których zostaliśmy oszukani)



Lądujemy w Manili i znów śpimy w tym samym hostelu. Wcześnie rano o 6:00 mamy samolot do Pekinu.
Polecam na Palawanie:
- wynajęcie kajaku i popłynięcie na wyspę Cadlao – w 90% czasu byliśmy jedyni na plażach
- zachód słońca na plaży Marimegmeg

Nie polecam:
- wycieczek z programów Island Hopping - polecam wybrać kilka miejsc i wykupić jedną indywidualną
- jedzenie w mieście trochę lepsze niż na Cebu, plusem było bogate wyżywienie na Island Hopping







Dzień 14
Pekin c.d.
Wyrobienie wizy zajęło nam pół godziny i po godzinie jesteśmy już po drugiej stronie bramek. Na ten dzień zaplanowaliśmy Mur Chiński Mutianyu. Jest sporo poradników wg których można na miejsce dojechać komunikacją miejską, my decydujemy się na wynajęcie kierowcę. Kierowca pojawia się na lotnisku odbiera nas i jedziemy na miejsce. Na mur wchodzimy pieszo i po prawie 2h spacerowania schodzimy. Kierowca zabiera nas jeszcze na lokalny targ i do większego marketu na zakupy. Wieczorem odwozi nas na lotnisko, gdzie czekamy na lot do Warszawy.







Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

handsome 12 marca 2019 16:20 Odpowiedz
Bardzo miło się czytało. Fajna wyprawa.
as-pe 14 marca 2019 09:55 Odpowiedz
handsomeBardzo miło się czytało. Fajna wyprawa.
Dziękuję. Fajne miejsce więc wyprawa też udana :)
manfred 21 marca 2019 07:43 Odpowiedz
Odnośnie "Lagoon" mała uwaga - nie ma konieczności wykupienia kajaku, można po prostu przepłynąć bez użycia sprzętu.
as-pe 21 marca 2019 18:27 Odpowiedz
manfredOdnośnie "Lagoon" mała uwaga - nie ma konieczności wykupienia kajaku, można po prostu przepłynąć bez użycia sprzętu.
jasne :) chciałam tylko zaznaczyć, że w broszurach nie ma mowy o kosztach dodatkowych jak właśnie kajak (choć z drugiej strony wydaje mi się, że Big Lagoon dla wielu może być wyzwaniem bez kajaka)